Warsztaty Chludowian w Wieleniu Zaobrzańskim

 

Idąc za przesłaniem staropolskiej mądrości zawartej w przysłowiu: „Gdzie się z chęcią zejdzie praca, tam się hojnie trud opłaca” najstarsza grupa tancerzy wraz z naszym chórem Cantus Familiaris zorganizowała wiosenne warsztaty szkoleniowe. Przez cały weekend (22-24 marca) wszyscy dzielnie pracowali nad swoimi umiejętnościami tanecznymi i śpiewaczymi. Idealnym miejscem do realizacji tych zadań okazał się ośrodek Trzy Jeziora w Wieleniu Zaobrzańskim. Do dyspozycji uczestników była potężna sala do tańca, sala do śpiewu oraz piękne sąsiedztwo lasu i jeziora, które pozwalało na złapanie oddechu pomiędzy kolejnymi zajęciami.

Każdy dzień warsztatów wypełniony był zajęciami z tańca, emisji głosu, nauki nowych utworów muzycznych oraz nowych układów choreograficznych. Nad rozwojem umiejętności tanecznych czuwała, niedościgniona w swym zaangażowaniu i wiedzy, choreograf Renata Banaszewska. To dzięki jej cierpliwości i umiejętnościom, tancerze pracowali nad tańcami wielkopolskimi, śląskimi, krakowiakiem, mazurem i innymi elementami choreografii. Skoro taniec nierozerwalnie połączony jest z muzyką zajęciom tanecznym akompaniował pan Zdzisław Pruchniak. Jego praca z tancerzami zaowocowała także poszerzeniem repertuaru o nowe piosenki ludowe i pieśni patriotyczne.

Zajęcia śpiewu i emisji głosu dla chórzystów z Cantus Familiaris prowadzili dwaj młodzi chórmistrzowie. Panowie Maciej Bolewski oraz Jarosław Wojtecki. Choć z pozoru to muzycy bardzo młodzi wiekiem, pracowali z ogromnym zaangażowaniem, nie zważając na zmęczenie śpiewaków. Ponieważ był to ich pierwszy kontakt z grupą mogli, na różne sposoby, eksperymentować z emisją głosu i przygotowaniem nowego repertuaru.

Wyjazdy warsztatowe to również okazja do integracji zespołu. Chwile spędzone z dala od domowych obowiązków, w grupie dobrych znajomych, to zawsze bardzo cenny czas, który procentuje w przyszłości. Ponieważ pogoda była wręcz wymarzona dlatego każdą wolną chwilę wypełniały spacery po okolicznym lesie i nad brzegiem jeziora. A wieczorem, gdy zakończyły się już wszystkie obowiązkowe zajęcia, przychodziła pora na wspólne śpiewy, rozmowy, snucie zespołowych planów. Nasi zapaleni brydżyści wreszcie skompletowali prawdziwą czwórkę, która bez wytchnienia rozgrywała kolejne partyjki.

Marta Molińska-Glura